Ściągnij ruch dziwnym SEO
Roman Bębenista
Marketing w Praktyce nr 12 / 2017 / Narzędzia / artykuł z wydania drukowanego
„Zapytaj wujka Google’a”. Google prawdę ci powie”. „Zaczekaj moment, wygugluję!”. Ile razy w życiu to słyszeliśmy? Dziesiątki? Setki? Wyszukiwarka Google to dla nas źródło wiedzy, zabawy, informacji, zakupów – a także spora szansa na dotarcie do klientów.
Skoro nasi potencjalni klienci korzystają z wyszukiwarki tak często i z takim zaangażowaniem, to znaczy, że musimy zająć w Google odpowiednie miejsce. Chcemy przecież być tam, gdzie są nasi klienci!
Wiadomo, że Alphabet Inc. (holding będący właścicielem m.in. Google Inc.) daje wiele opcji promocji w ramach AdWords czy DoubleClick. Pamiętamy również oczywiście o innym niezwykle ważnym aspekcie obecności w wyszukiwarce, jakim jest zajmowanie wysokich miejsc w organicznych (darmowych) wynikach wyszukiwania. Jest to efekt prowadzonych działań SEO (Search Engine Optimisation). Marketerzy jednak zawsze próbują znaleźć dodatkowe formy promocji i próbują wykorzystać inne możliwości, by jeszcze trochę zwiększyć swoją widoczność w niezwykle wielkiej przestrzeni reklamowej, którą jest Google.
Sugestywne sugestie
Weźmy na przykład funkcję „Suggest” (Autocomplete), która jest z nami od wielu lat. Jej celem jest przewidywanie tego, czego szuka użytkownik, i podpowiadanie mu wyszukiwanej frazy. Podpowiedzi są personalizowane, np. na bazie poprzednich wyszukiwań (dla zalogowanych użytkowników) czy geolokalizacji. Znaczenie mają również świeżość tematu oraz popularność. Funkcja ta nie działa w niektórych przypadkach opisanych w polityce Google, m.in. dotyczy to treści dla dorosłych czy treści związanych z przemocą. Potencjał marketingowy tej funkcji jest oczywisty – Google podpowiada klientom, czego mogą szukać! Widać to na rys. 1.
Warto poważnie zająć się swoją obecnością w wynikach wyszukiwania na zapytania po obecnych już w podpowiedziach frazach. Jesteś pewien, że użytkownicy po wpisywaniu popularnych zapytań w Google trafiają na twoją stronę? Jest dobrze! A skąd właściwie biorą się te podpowiedzi?
W informacjach podanych przez Google, czytamy: „Podpowiedzi w wyszukiwarce są generowane automatycznie przez algorytm, bez udziału człowieka. Ten algorytm:
- ▶ bazuje na kilku czynnikach, np. jak często użytkownicy wyszukiwali dane hasło w przeszłości.
- ▶ ma pokazać zakres informacji dostępnych w internecie. Wyświetlane podpowiedzi mogą odnosić się do różnych popularnych tematów” 1.
To oznacza, że jeśli dzieje się coś na tyle ciekawego, że możemy podejrzewać, że pojawi się to w podpowiedziach fraz, to już warto zasiadać do klawiatury i przygotować content, który będzie mógł obsłużyć to zapytanie w ramach naszego serwisu.
Informacje, które są dostępne w podpowiedziach, to wielka księga, z której wiele można się dowiedzieć. Skoro widzimy konkretne podpowiedzi, to oznacza, że są to frazy popularne, czyli często wyszukiwane przez użytkowników. Warto więc wykorzystać podpowiedzi na przykład w analizach fraz, w szukaniu dodatkowego potencjału.
W poszukiwaniu dodatkowego potencjału
Przez potencjał mam na myśli wyszukiwania, których dokonują użytkownicy. Podpowiedzi mogą być kolejnym źródłem fraz, które warto wziąć pod uwagę w SEO czy w kampaniach płatnych. Nie trzeba oczywiście zapisywać podpowiedzi na kartce. Istnieją narzędzia, które mogą pomóc wyeksportować je w sposób zautomatyzowany.
Warto spojrzeć na narzędzie keywordtool.io (rys. 2), gdzie na bazie wybranej frazy możemy otrzymać frazy będące podpowiedziami w kilku wyszukiwarkach, np. Google, YouTube czy Bing.
Po wpisaniu wyjściowego słowa kluczowego otrzymamy mniej więcej taki wynik, jak na rys. 3.
Kolejnym ciekawym narzędziem jest ubersuggest.io. (rys. 4). Słowa te pomogą rozwinąć/uzupełnić listę fraz, którą zbudujemy na bazie np. Google Keyword Plannera. Dzięki temu narzędziu możemy zidentyfikować dodatkowy potencjał w naszej branży i wykorzystać je do zwiększenia ruchu w serwisie.
Podaruj sobie… mózg!
A co jeśli pójdziemy o krok dalej i pomyślimy, że można sprawić, by Google podpowiadał to, co chcemy? Istnieje szansa, że użytkownicy wybiorą zasugerowaną frazę… W wynikach wyszukiwania po tejże frazie może czekać na użytkownika odpowiednio przygotowana przez ciebie reklama AdWords lub perfekcyjnie uszyty organiczny wynik wyszukiwania. Można powiedzieć, że w takim scenariuszu podchodzicie do użytkownika jeszcze jeden krok bliżej. Brzmi wspaniale, prawda?
Jeśli mówimy tutaj o stosunkowo mało popularnej frazie, to możliwe jest wygenerowanie w odpowiedni sposób dużej ilości zapytań na daną frazę i może się ona pojawić w podpowiedziach. Oczywiście może, ale nie musi. Dodatkowo, gdy skończymy ją stymulować, to po pewnym czasie najprawdopodobniej zniknie z podpowiedzi. Jednakże jest to możliwe i można znaleźć w sieci studia przypadków z podobnych testów.
Innym sposobem może być podpięcie się pod inne, zbliżone podpowiedzi. Pamiętasz reklamę mydełka Fa z tekstem reklamowym „Podaruj sobie odrobinę luksusu”? Ten slogan utarł się w głowach konsumentów na tyle, że do dziś jest używany.
Fraza „podaruj sobie odrobinę luksusu” jest wyszukiwana około 50 razy miesięcznie, mamy więc tu przypadek z podpowiedziami występującymi dla fraz o niskich popularnościach (rys. 5).
W podpowiedziach Google widzimy inne podobne sugestie, lecz wyróżnia się „podaruj sobie mózg”. Nie wiem i nie dowiem się, dlaczego ta fraza jest widoczna w podpowiedziach – ale jest. Być może ktoś wpadł na pomysł, by skorzystać z „podaruj sobie” i dodać coś, co może mieć wartość dla jego/jej biznesu?
Kiedy wyszukamy tę frazę w Google, otrzymujemy taki oto wynik (rys. 6).
Pierwsze dwa wyniki organiczne dotyczą platformy edukacyjnej skierowanej do gimnazjalistów i maturzystów. Nie wiem, czy to działanie było umyślne, czy nie, ale widać tu pewien model, który można spróbować wykorzystać.
***
Google dzięki bogactwu usług i różnego typu przestrzeni jest niezwykle wdzięcznym miejscem analiz dla kreatywnych marketerów. Oprócz oczywistych sposobów zaistnienia w wynikach wyszukiwania można znaleźć inne, ciekawe i niezwykle kreatywne formy promocji.
Mam nadzieję, że ten krótki tekst zachęci wszystkich do badania wyszukiwarki. Pamiętajmy jednak, że wszystko, co robimy w kontekście wyszukiwarki Google, musi być zgodne z warunkami korzystania z usług Google czy wytycznymi dotyczącymi jakości.
ARTYKUŁ Z WYDANIA DRUKOWANEGO
Roman Bębenista, e-marketing team manager w agencji MakoLab.
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.